Translate

czwartek, 14 lipca 2016

Zioła na pryszcze

Walczę z moimi pryszczami od kiedy pamiętam :(

Walkę raczej ... a raczej zawsze ..... przegrywam


Trudno .
             .
             .
             .
             .
             już się do tego przyzwyczaiłam


Ostatnio dużo czytam o ziołach bo te wszystkie specyfiki od lekarzy i z reklam zawiodły z lepszym, gorszym lub krótkim efektem.

Ok, więc .... zioła... już byłam testerem tylu specyfików na pryszcze, że czemu nie spróbować :)

Wyznaczyłam krótką listę ziół, które oczyszczają organizm z toksyn, oczyszczają krew, wspomagają przemianę materii (przy okazji może schudnę) i przyspieszają gojenie się ran po moich wyciśniętych pryszczach (chociaż wszyscy mówią "nie ruszaj, nie ciśnij, nie dotykaj..." bla bla bla...

Wybrałam zioła, które rosną w Polsce od wieków... takie swojskie, które rosną wszędzie i były używane przez babki i prababki ... i babki prababek wszystkich Polaków kiedy jeszcze nie było tabletek, żeli i pilingów :D

Ok, więc pierwsze co zrobiłam to lista ziół (chwastów, które działają ):

pokrzywa ( reguluje wydzielanie tłuszczu na mojej skórze ) ... przydatne bo nie lubię się świecić

koniczyna czerwona (oczyszcza krew z toksyn )

skrzyp (przyspiesza gojenie się ran ) ... mam dużo pryszczy a wiec i dużo "ran"... ok, niech działa

fiołek trójbarwny (oczyszcza organizm z toksyn) ... od zawsze słyszałam ze na pryszcze najlepszy jest fiołek, więc coś w tym musi być :D

mniszek lekarski (mlecz)  ( walczy z bakteriami ) ... wątpię, czy ogarnie te moje, ale niech walczy

Ogólnie wszystkie te chwasty można zerwać na łące lub w ogródku :P

Ja pokrzywę rwałam na polanie w lesie, koniczynę znalazłam na moim ogródku, skrzyp kupiłam, bo słyszałam, że jest wiele odmian a niektóre trujące, to już nie chciałam ryzykować, fiołki z ogródka, mlecz też z ogródka. Z mleczem to było tak, że biegałam z nożem i wycinałam korzenie a później myłam, cięłam i suszyłam.... stwierdzam, że lepiej było kupić bo dużo tej zabawy z tymi korzeniami mleczu.

Później tylko ususzyłam tą ekipę, zgniotłam i wsypałam do słoika .... potrząchałam żeby się wymieszało i zakręciłam.

Część przesypałam do małego słoiczka i piję w pracy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz